Jeśli poznajecie twarz pana w obrazku wyżej, to na pewno widzieliście już sporo stockowych zdjęć w swoim życiu. Część z was zapewne zna również wszelakie memy hulające po Internecie, których głównych bohaterem jest ów siwy pan, o dosyć... niepokojącym spojrzeniu. Bohater tysięcy stockowych zdjęć dorobił się już nawet swojego internetowego przydomka - "Hide The Pain Harold". Gdzieniegdzie nazywany również "Maurice".
Stockowy relatywizm
Niektórzy na samą myśl o stockowych zdjęciach wzdrygają się i muszą szybko przemyć twarz ciepłą wodą z mydłem, by zmyć poczucie wstydu. Prawie każdy kto miał styczność z webdesignem używał stocków. Można śmiało powiedzieć, że czasami inaczej po prostu się nie da. Lepsze czy gorsze, stocki są wszędzie, dlatego dorobiły się nawet własnych memów, czego przykładem jest Harold. Nie można jednak zakładać z góry, że używanie stocków jest złe, niestety w tym wypadku trzeba powiedzieć... to po prostu zależy.
Zależy od budżetu projektu, od tego czy mamy możliwość wykonania profesjonalnych dedykowanych zdjęć. Od tego czy obecne zdjęcia technicznie i wizualnie nadają się do użytku oraz od tego. Bardzo często stockowe zdjęcie będzie najlepszym rozwiązaniem, relatywnie tanim i efektywnym. Przypuśćmy bowiem, że mamy zdjęcia od klienta, których rozdzielczość wynosi maksymalnie 800px. Jeśli projektujemy nowoczesną stronę, która będzie dobrze wyglądać na monitorach Full HD lub lepszych, takie zdjęcia zdecydowanie odpadają.
Darmowe, dobre stocki
Amatorsko wykonane zdjęcia - źle skadrowane, źle doświetlone - będą gorzej wyglądać od odpowiednio dobranych zdjęć stockowych. OK, a co oznacza "odpowiednio dobrane zdjęcie stockowe?" - spytacie. W wielkim skrócie, są to zdjęcia, które... nie wyglądają sztucznie, które wkomponują się w projekt strony. Przykładem takich dobrych zdjęć są te, które użyliśmy na stronie
http://mprzedszkole.edu.pl/.
W 2017 roku mamy już do czynienia ze stockowymi zdjęciami świetnej jakości, nawet tymi darmowymi, które możemy znaleźć m.in. w serwisach Pexels, Pixabay czy Unsplash. Odpowiednio użyte stockowe zdjęcie, z pewnością sprawi, że strona zyska bardzo dużo od wizualnej strony. Oczywiście, tak jak ze wszystkim, również i ze stockami można przesadzić. Trzeba zachować odpowiedni balans biorąc pod uwagę content strony oraz jej target. Na stronie prywatnego przedszkola, zbyt duża ilość stockowych zdjęć z pewnością kłułaby w oczy. Natomiast na stronie z wynajmem luksusowych samochodów już niekoniecznie, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do pięknych obrazków automobili z reklam wszelkiego rodzaju.
Profesjonalne zdjęcia
Póki co, opisuję stocki tak, jakby były lekiem na całe zło. Cóż, to nie do końca prawda. Na 100% odradzałbym używanie stocków, jeśli mamy przedstawić klienta lub jego zespół. Tutaj zawsze najważniejsza będzie autentyczność. Tak było w przypadku
strony dla doktor stomatologii Ireny Krzywickiej - naszym celem było uzyskanie maksymalnej autentyczności i pokazanie unikalnego klimatu jej gabinetu. W tym wypadku nie mogło być mowy o stockach. Potrzebne były profesjonalne zdjęcia, które świetnie pasowałyby do quasi-retro klimatu strony. Ważny był również fakt, że klienci po prostu lubią wiedzieć, w jakim miejscu ich zęby będą wyrywane. Akurat gabinet Pani Krzywickiej swoim wyglądem zachęca do przyjścia, nawet zagorzałych przeciwników borowania.
Z podobną intencją projektowaliśmy naszą własną stronę. W headerze jest film, a na podstronie O nas po prostu zdjęcia naszych twarzy. Jedyne stocki, których użyliśmy, to te na podstronie Blog, gdyż tutaj nie mają tak naprawdę znaczenia. Większość blogów czy serwisów blogowych używa stocków w swoich artykułach.
Rozwiązanie pod budżet
Zabrzmię banalnie i powtórzę myśl z pierwszych akapitów, ale na pytanie "czy używać stocków?" nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Jest to kwestia indywidualna, uzależniona od czynników, które wymieniłem wyżej. Dlatego też nasz zespół każdy przypadek rozpatruje inaczej i dobiera najlepsze możliwe rozwiązanie do potrzeb i celów biznesowych klienta.